poniedziałek, 1 listopada 2010

Spotkania u Doroty


Dorotę poznałem/poznaliśmy na studiach na ATK. Filozofia przyrody była jej drugim fakultetem, po fizyce a UW. Wiele nas łączyło. Byliśmy grupą przyjaciół. W studiowaniu, wędrowaniu po górach, spotkaniach formacyjnych "U Władka" (na ul. Barskiej w Warszawie). Władek został po latach prowincjałem Orionistów (profesorem w ich seminarium, Rektorem...). Drugim księdzem w grupie był Kazio, z diecezji gdańskiej. Bardzo wcześnie został profesorem. Bardzo młodo zmarł. Profesorem są też dzisiaj Ania Latawiec i Ania Lemańska. Małżeństwo Marysi i Pawła było nam przewodnikiem po górach (taternicy, alpiniści...). Paweł przeszedł Camino, do Santiago de Compostela.

Dorota organizowała w swoim warszawskim mieszkaniu spotkania. W paru uczestniczyliśmy z dziećmi. Nie było barier wiekowych i innych.






Dorota opowiadała wtedy o swojej korespondencji z pewnym księdzem profesorem, autorem publikacji "Stworzeni inaczej".

piątek, 3 kwietnia 2009

Ojcze Święty, dziękuję!


WSPOMNIENIA ŚP DOROTY - KATECHETKI

Dziękując Ojcu Św. Janowi Pawłowi II za błogosławieństwo i spotkania -
wspomnień słów kilka o moich pielgrzymkach...

Nie brałam osobistego udziału w pierwszej pielgrzymce Ojca Św. Jana Pawła II do Ojczyzny w 1979r. Bałam się tłumu. Oglądałam telewizyjne relacje ze spotkań Papieża z rodakami. Żałowałam, że byłam tylko widzem.
Wspólnota ekumeniczna z Taize przygotowała w Rzymie w dniach 27.12.1980 – 1.01.1981r Europejskie Spotkanie Młodych. Koleżanka postanowiła zorganizować udział w Spotkaniu kilkudziesięcioosobowej grupy młodych osób, rekrutowanych przeważnie z Klubu Inteligencji Katolickiej. W wyjeździe pomógł nowo-powstały związek zawodowy NSZZ „Solidarność”. Pojechałam, w polskiej grupie byłam chyba jedyną osobą niepełnosprawną. Do Rzymu dotarliśmy wieczorem przed Wigilią. Mieliśmy nadzieję na spotkanie z Papieżem, bo jak „być w Rzymie i nie widzieć papieża”?! Udało się zdobyć zaproszenia dla nas na Pasterkę odprawianą przez Ojca Św. w Bazylice Św. Piotra. To już zakrawało na cud, ale nie był to koniec szczęśliwych zdarzeń. Także w Boże Narodzenie byliśmy w Bazylice na Mszy Świętej i zostaliśmy zaproszeni przez Papieża na Eucharystię do prywatnej kaplicy na godz. 7 rano w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, a później było spotkanie z Ojcem Świętym. Każdy z nas otrzymał z rąk Papieża różaniec i mógł zamienić kilka słów. Po wspólnym zdjęciu, gdy Jan Paweł II miał już opuścić salę, poprosiłyśmy z koleżanką o błogosławieństwo i Ojciec Św. pobłogosławił czyniąc mi na czole znak krzyża. Byłam szczęśliwa, chociaż jeszcze nie wiedziałam jak to wpłynie na moje życie. Tymczasem w niespełna dwa lata później zostałam katechetką w parafii Matki Bożej w Skolimowie (jestem przekonana, że tak zaskutkowało błogosławieństwo Papieża). Katechizowałam na oddziale Reumatologii w Konstancinie i w STOCERze w Chylicach. I nie opuszczałam już kolejnych papieskich pielgrzymek do Polski, chociaż fizycznie było mi coraz trudniej.
Od następnego dnia uczestniczyłam w Spotkaniu Młodych, którzy przyjechali z różnych krajów europejskich i nie tylko. Śpiewali i tańczyli. Modlitwy odbywały się w przepięknych Bazylikach: św. Jana na Lateranie, Santa Maria Maggiore, św. Pawła za Murami i różnych kościołach, trochę też zwiedzaliśmy. Uświadomiłam sobie wtedy, że symbolem moich przeżyć jest krzyż - belka pionowa to ciągłość historii sięgająca grobów św. Piotra i św. Pawła poprzez bogate dziedzictwo kulturowe 2000 lat chrześcijaństwa, bardzo widoczne w Wiecznym Mieście; natomiast belka pozioma to ci młodzi chrześcijanie, którzy się wspólnie modlą, chociaż mówią różnymi językami. Zakończeniem Spotkania był nasz udział w papieskim błogosławieństwie Urbi et Orbi na placu św. Piotra w Nowy Rok 1981.

Druga pielgrzymka papieska do Ojczyzny, rok 1983, stan wojenny. W Warszawie Jan Paweł II odprawił Mszę Świętą na Stadionie Dziesięciolecia. Miałam tylko jedną kartę wstępu, a moja mama, która przyjechała ze Skarżyska, też chciała uczestniczyć w tej Eucharystii. Poszłyśmy licząc na szczęście. I rzeczywiście, pod samym Stadionem spotkałyśmy znajomą siostrę niepokalankę, która dała nam drugą kartę. Nie pamiętam, czy byłyśmy w jednym sektorze, ale to nie miało większego znaczenia. I tak byliśmy wszyscy razem z Papieżem. A później był trudny dla mnie powrót pieszo przez most Poniatowskiego, ale było warto! Nie bałam się już tłumu, wręcz byłam dumna, że jestem jedną z wielu.
Częstochowa 18 czerwca - miejsce kolejnego spotkania z Janem Pawłem II. Centralne uroczystości jubileuszu 600 – lecia Jasnej Góry. Pojechaliśmy dzień wcześniej autokarem spod kościoła św. Anny. Pod Jasną Górą było już dużo młodzieży. Wieczorem w czasie Apelu Jasnogórskiego Ojciec Święty powiedział: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Więc staram się. Nocowaliśmy w namiocie na jasnogórskich błoniach. Rano było zabawnie, mianowicie okazało się, że jesteśmy otoczeni przez tłum ludzi, którzy przyszli na Eucharystię. Miałam ze sobą stołek, bo stać nie dałabym rady, ani usiąść na trawie, ani później wstać.

14. 06. 1987r. - trzecia pielgrzymka papieska do Polski. W kościele Wszystkich Świętych na placu Grzybowskim w Warszawie Jan Paweł II odprawił Mszę św. na otwarcie II Kongresu Eucharystycznego. Mieszkałam niedaleko, na ul. Nowogrodzkiej obok hotelu Forum, więc wzięłam ze sobą składane krzesło. Ludzie przepuścili mnie pod samą barierkę, pomagali mi też wejść na krzesło, gdy chciałam zobaczyć przejeżdżającego Papieża. Nie było telebimów, tylko nagłośnienie z kościoła. Ale nie musiałam widzieć, musiałam być!
!4 czerwca Ojciec Św. zakończył Kongres Eucharystyczny Mszą św. na placu Defilad pod Pałacem Kultury i Nauki. Młodzież z Chylic wraz z opiekunami przyjechała autokarem. Sektor mieliśmy pod drzewami, które co prawda zasłaniały trochę widok, ale dawały cień, a było bardzo gorąco. Miałam, oczywiście, ze sobą krzesło.

Rok 1991 /1 – 9. 06/ - podczas czwartej wizyty w Ojczyźnie Papież zrobił narodowi rachunek sumienia z Dekalogu. W Warszawie papieska Msza św. została odprawiona w parku na Agrykoli. Ołtarz był postawiony wysoko na skarpie, pod Zamkiem Ujazdowskim. Tematem homilii Ojca Św. było przykazanie miłości w wymiarze społecznym, a także historycznych wyborów Polaków. Zapadły mi w pamięć słowa: „Wolności nie można tylko posiadać. Trzeba ją stale zdobywać” i o „egzaminie z wolności”, który można zdać tylko wtedy, gdy przestrzega się przykazania miłości. Tym razem na spotkanie dotarłam na wózku inwalidzkim, niby nie było daleko, ale nie doszłabym z krzesłem.

Trasa piątej pielgrzymki papieskiej w 1997r. ominęła Warszawę. Pojechałam więc z koleżankami na spotkanie z Ojcem Św. do Krakowa. W czasie Mszy św. na Błoniach Papież kanonizował królową Jadwigę. W swojej homilii podkreślał, że mądrość i świętość królowej wynikała z jej przylgnięcia do krzyża Chrystusowego, z jej osobistej więzi z Ukrzyżowanym. Uczestnictwo we Mszy św. było trudne, byłyśmy niewyspane, do sektorów można było wejść najpóźniej na trzy godziny przed Eucharystią. Im wcześniej, tym łatwiej jechało się wózkiem /bo siedziałam na wózku inwalidzkim/. Słońce przypiekało, nie było cienia. Ludzie kręcili się. Ale ważne było, żeby być - być z Papieżem (chociaż, jak niektórzy znajomi mówili – oglądając w telewizji widziałabym i słyszałabym więcej).

Pielgrzymka roku 1999 - największa pod względem czasu trwania i liczby odwiedzanych miejscowości. W Warszawie Msza św. beatyfikacyjna 108 męczenników duchownych i świeckich została odprawiona na placu J. Piłsudskiego, przy tym samym krzyżu, przy którym Jan Paweł II sprawował Eucharystie w 1979r. w czasie swojej pierwszej wizyty papieskiej. Ołtarz był ustawiony na tyłach Teatru Wielkiego. Na placu i na sąsiednich ulicach zgromadziło się ok. miliona osób. W homilii Papież dziękował Bogu za wysłuchanie wołania z !979r. o odnowienie przez Ducha Świętego polskiej ziemi, za działanie Ducha Św. w życiu Kościoła, za Boże miłosierdzie objawione „w historii tego pokolenia”, za licznych świadków wiary właśnie błogosławionych, za zwycięstwo męczenników, którzy w naszym stuleciu oddali życie dla Chrystusa. Przed modlitwą „Anioł Pański” prosił Maryję, Matkę Jezusa o łaskę świętości dla Polaków i o opiekę nad Warszawą, jej mieszkańcami i całą Ojczyzną Sektor dla osób niepełnosprawnych był z boku ołtarza, na skraju Ogrodu Saskiego. Była także młodzież z naszej szkoły.

Ostatnia krótka pielgrzymka papieska miała miejsce w 2002r. Papież odwiedził tylko Kraków i jego okolice. Pojechałam na spotkanie z Ojcem Świętym na Błonie krakowskie, gdzie odprawił Mszę św. dla 2, 5 miliona ludzi. Temat przewodni to „Bóg bogaty w miłosierdzie”. Papież mówił o potrzebie „wyobraźni miłosierdzia”, apelował o czynienie miłosierdzia w duchu solidarności z bliźnimi. Wskazywał, że Chrystusowe orędzie o miłosiernej miłości jest lekarstwem na „tajemnicę nieprawości” obecną w dzisiejszym świecie, że Boże miłosierdzie jest źródłem cywilizacji miłości.

Ojcze Święty, bardzo za wszystko dziękuję!

środa, 18 marca 2009

Franek


ŚWIADECTWO ŚP DOROTY O FRANKU I PRACY KATECHETYCZNEJ

Cześć, trochę narozrabiałam ostatnio swoimi dywagacjami na temat Abrahama, aż mnie ks. Władek objechał. Tak się złożyło, że 7.03 byłam na Mszy Św. odprawianej przez abp Kazimierza Nycza. Mówił o próbie Abrahama, jako o sprawdzianie, „kto jest dla mnie na I miejscu”. Sama też tak to rozumiałam, sama lubię się sprawdzać. Zdarzało mi się wymyślać dla siebie doświadczenia (sprawdzenia, próby) czysto teoretyczne.

Obiecałam wam kiedyś historię katechetyczną. Jest ona niczym komentarz do zalecanego przez „Dyrektorium katechetyczne” zadania dla katechety towarzyszenia uczniowi w drodze do przyjaźni, wręcz zażyłości z Panem Bogiem. ‘Franek’ jest moim uczniem od I kl. szkoły podstawowej. Dzisiaj jest w klasie gimnazjalnej. Choruje na postępujący zanik mięśni. Był bardzo ładnym, biegającym, roześmianym dzieckiem. Początkowo choroba nie była widoczna, ale postępowała. Franek o tym wiedział. Gdy był w III klasie, zdarzało się, że na lekcji bywaliśmy tylko we dwoje, i Bartek pytał o śmierć, o życie pozagrobowe. Zapamiętałam jego wypowiedź z tamtego czasu, że nie jest ważne, jak długo się żyje, tylko, żeby żyć/być szczęśliwym. Franka rodzice chyba nie są wierzący, ale bardzo mądrze go prowadzą, z wielką miłością. Ma dwie siostry, mieszkają w małym mieście. Najgorszy czas dla Franka, to koniec szkoły podstawowej. Choroba szybko postępowała, przewracał się, wpadał w histerię. Bronił się przed wózkiem inwalidzkim, aż dał się przekonać. Gdy teraz rozmawiamy na lekcji o wartościach, koledzy podpowiadają Frankowi „zdrowie”, a Franek pisze „życie”. Obydwoje wiemy dlaczego.

Ostatnio Franek rzadko ujawnia swoją dojrzałość, bo mniej więcej od dwóch lat w głowie ma zupełnie inną część ciała. Tym niemniej, gdy teraz ja zaczęłam jeździć w szkole na wózku, Franek uśmiechał się porozumiewawczo. Rozumiemy się. I tyle mojej historii.